niesmigielska.com | blog, fotografia, podróże, suchary

Słabe żarty, mocne zdjęcia. Blog fotograficzny z podróżniczym zacięciem.

KARKONOSZE DLA KARKÓW
Polska

KARKONOSZE DLA KARKÓW

karkonosze też góry – nawet strome i wcale nie mniej fajne niż takie tatry. poza tym słyszałam, że jak się chodzi po górach to można bezkarnie jeść naleśniki i czekoladę. no to pojechaliśmy na majówkę do karpacza.

uparłam się, że pojedziemy przez siedlęcin żeby zobaczyć perłę zachodu, wartą zachodu pogubienia się po drodze (tak się mści używanie spiraconej automapy). w tych pelerynkach to my, normalnie magritte nas namalował.

instalacja artystyczna.

w ogóle było podejrzanie dużo mgły. zaskakująca prawidłowość: idziemy w góry – mgła. schodzimy z gór: słońce i czyste niebo. nie narzekam, bo robi to dobrze na zdjęcia, ale dla odmiany przydałoby się widzieć gdzie jesteśmy.


przemokliśmy w oczekiwaniu na wejście do kowarskich kopalni (tych nie polecamy, a w tamtych drugich nie byliśmy). dominika schowała się przed deszczem w wagoniku na wyngiel (czy tam uran) i za każdym razem jak jakiś chłopczyk chciał wejść do środka – niespodzianka.

‚a wiecie, że jest taka strona: ratemypoo.com?’. w lewym dolnym rogu tomasz przegląda top 20. reszta, w tym ja, odwracamy się zniesmaczeni.

garść widoczków, sprzed mgły.


moje ulubione cwaniackie foto. tak wyglądam jak puszczam oko.

drużynowe / tomek i michał jedzą banana

tomcio i jego kijaszek odciążający prawe kolanko

kotły po drodze ze słonecznika ftw!


jarząbek to człowiek nie bojący się wyzwań. najpierw zjadł wielkiego schaboszczaka w barze komuszek w karpaczu (ale bez ziemniaków, co stawia całe przedsięwzięcie pod znakiem zapytania). na zdjęciu szykuje się do wejścia boso na śnieżkę.

łebski adamski ze swoim startupem: kanapka w 5 minut, wystarczy zalać wrzątkiem. o smaku pasztetu i paprykarza.

cisnymy na górę, a tam widok jak po zagładzie nuklearnej. no tak, uran. widoki podobno wspaniałe.

całe szczęście, że miałam krem z filtrem.

następnego dnia na szrenicy też przejrzyście.

dalszą drogę znam ze zdjęć w internetach bo nic nie było widać dalej niż na kilka kroków. w każdym razie, doszliśmy właściwie nad same śnieżne kotły, ale złapał nas deszcz i musieliśmy wracać ścieżką śmierci (śnieg + adidaski, gdyby coś nam się stało, to jeszcze powinniśmy dostać mandat. tj. tomek, ja tam potykałam się jedynie o własne nogi) do schroniska.

‚fotki na fejsa’. żeby nie było, z mojej inicjatywy. kto by chciał fotki na fejsa.

wracaliśmy do domu przez zalany słońcem dolny śląsk. przy okazji, chciałabym zauwazyć że tomek jest właścicielem jedynego na świecie vw polo 4×4 offroad extreme! edition.

Written by Nieśmigielska - 10/05/2013