OPUSZCZONE: DWOREK W NIEPRUSZEWIE
polo wróciło! odbijamy sobie teraz dwa miesiące bez samochodu i wozimy leniwą dupę nawet po bułki. a skoro jest samochód, to może jakie opuszczone w weekend by zrobił? pamiętacie sobotę tydzień temu, co była taka mgła a potem gołoledź stulecia (jak widać nie muszę jechać rowerem, żeby boleśnie stłuc sobie kość ogonową)? pojechaliśmy wtedy obejrzeć dworek w niepruszewie, 20 km od poznania, gmina buk.
tutaj poprzednie wycieczki: do opuszczonego psychiatryka, więzienia o złagodzonym rygorze i zakładów przetwórstwa ziemniaczanego.
mgła w ogóle robi dobrze na zdjęcia. normalnie na takie fotki by pies z kulawą nogą nie spojrzał. dlatego w taki dzień jak w sobotę postanowiłam nie zwracać uwagi na to że ludzie patrzą na mnie jak na głupka i wyszłam dookoła bloku przejść się z aparatem. efekty, jak na 10 minutowy spacer – dość zabawne. to najpierw kilka obrazków z ośki, a potem niepruszewo.
nie będę się upierała, że są to super foty, skoro nawet tomek nie klasnął w ręce i nie powiedział ‚wow, super, ela, rewelacja’ (właściwie to powiedział: ‚no nie wiem. nie podobają mi się’ i dostał w odpowiedzi 100 pytań ‚dlaczego?!’, tak, że mogę być pewna że już nigdy nie powie nic złego na temat moich zdjęć). ujdą czy nie, nieważne. lubię swoje osiedle, gdzie do południa staruszkowie zajmują kolejkę w przychodni, a popołudniami okupują bibliotekę. mam do wyboru sklepików sto, 3 przedszkola, 4 szkoły, no i najważniejsze, że do kościoła blisko!
NIEPRUSZEWO:
latem niepruszewo jest czymś na kształt mini kurortu: jest jezioro, więc jest plaża(od razu pobiegliśmy na leżaki, ale wszystkie były zajęte); do tego pomost, dwa stoły do ping ponga i ośrodek wypoczynkowy z domkami. ale nie w zeszłą sobotę. w zeszłą sobotę niepruszewo było miasteczkiem-widmo. dla mnie bomba.
poziom wody był na wysokości pomostu. czułam się jak taki pan, co chodził po wodzie, znacie tę bajkę?
dręczyło mnie to, czy umiem robić fotki typu ‚gałązki, a z gałązek zwisają kropelki’, czasem widuje się takie ładne zapychacze z małą głębią ostrości. już wiem, że umiem. kamień z serca.
po chwili błądzenia jak dzieci ze mgle, znaleźliśmy rzeczony dworek. zgadza się, przeszliśmy przez płot, ale drzwi były otwarte na szeroko!
a na poważnie, zawsze liczę się z tym, że wchodzimy na czyjś teren i możemy na przykład dostać mandat. dlatego nie płakałam jak przy próbie zdobycia zntk (moje marzenie, na urodziny możecie mi przekupić ciecia, żeby nas wspuścił) najpierw spisali nas sokiści, a potem uwaliłam kurtkę smarem (sprytnie zastawiona pułapka na takich cwaniaków jak ja!) i musiałam kupić nową bo się nie sprało. inna sprawa, że wybieramy wyłącznie bezpieczne lokalizacje, takie bez psów, ochrony i najlepiej bez właściciela.
zawsze myślałam, że przemysłowe to 100% mięsa, a dworki to nuda, dlatego z miejsca je skreślałam. precz z uprzedzeniami, było całkiem fajnie. i był świetlik w dachu, przez który nie wpadało już światło.
zgrałam zdjęcia na komputer i zmroziło mnie. miejscówki inne niż ostatnim razem, ale zdjęcia jakby te same. dawno temu przyswoiłam sobie siatkę, mocne punkty i od tej pory kadruję automatycznie według tych samych zasad. dlatego czasem objawieniem są dla mnie fotki strzelane na ślepo, wow, jaki powiew świeżości! (akurat tutaj takich nie ma)
z drugiej strony okoliczności podobne, ogniskowa ta sama, to jak mam proch wymyślić?
w pewnym momencie we wsi włączyły się syreny alarmowe i zaczęły ujadać psy. tomek myślał, że nadepnął na jakąś czujkę i już wychodził na balkon, już podnosił ręce do góry – a to tylko vw transporter dachował nieodpodal.
budynek można kupić. kup pan dworek, dobra cena!
tak jak ja nie kumam co jest fajnego na przykład w pielęgnacji włosów, tak samo wiele osób nie widzi nic ciekawego w łażeniu po starych domach i fotografowaniu płatów łuszczącej się farby. dla was mam złe wieści. w tym roku planuję zdobyć odznakę kinder-explorera. sezon na opuszczone został rozpoczęty i będzie trwał w przerwach pomiędzy jeżdżeniem po świecie (ho ho, tak jakbyśmy robili to co najmniej raz w miesiącu) tak długo, dopóki nie zepsuje się nam znowu samochód.