ŻYCIE JAK W SOPOCIE
Jak to? Miał być ocean i drinki z palemką, a jest Zatoka Gdańska i molo? Nieśmigielska, masz nas za idiotów?
Sorry za trolling, ale pomyślałam, że na Maderze i tak jest wieczna wiosna, więc jaką robi różnicę, czy zacznę o niej pisać w styczniu, czy w maju. A zima na wybrzeżu, jak i w reszcie kraju (nie dotyczy Suwałk), trwa 3 miesiące – z czego dwa już minęły. Nie dodam przecież posta z zimowego Sopotu w środku lata, to nielogiczne. Dodam go teraz.
Madera będzie następnym razem, słowo harcerza (Prawo harcerskie Związku Harcerstwa Polskiego, pkt 2.: Na słowie harcerza polegaj jak na Zawiszy.).
Więc był grudzień. Gdzieś by człowiek pojechał, bo inaczej by się zasiedział. Naturalnym kierunkiem „chociaż na jeden dzień” z Poznania jest Berlin. Ale ani prośby, ani groźby, ani szantaż emocjonalny – Tomek nie pojedzie (Tomek nie lubi Berlina, chociaż Berlin lubi Tomka). Przerzucam siły na front północny – może Sopot? Chodź, pospacerujemy po plaży, jak stara i stary. Chodź, odhaczymy sobie jedno miasto z trzech i na lato zostaną nam Gdynia i Gdańsk. Zjemy gofra z frużeliną, będzie fajnie. Na gofra powiedział “tak”. I było fajnie.
Sopotu nigdy nie brałam poważnie. Ot, stacja SKM pomiędzy Gdańskiem a Gdynią. Miejsca typu Monciak i Krzywy Domek nie wchodzą nawet na moją listę rezerwową odkąd przestałam jeździć na kolonie, czyli 3 lata temu.
Powiem tak: cudze chwalicie, swojego nie znacie, a Sopotu nie lekceważcie.
Może i Sopot jest kilka długości w tyle jeśli chodzi o hipsterskie knajpy za resztą Trójmiasta. Ale dzięki temu zjadłam tam śniadanie tak smaczne i tak za 10 zł, że czuję się oszukana. Ktoś musiał mi do niego dopłacić. Na mandarynki tylko do Maroka, a na owsiankę tylko do baru Bursztyn; Sopot, ul. Grunwaldzka 80.
Niski współczynnik hipsterstwa ma proste wyjaśnienie: Sopot, przynajmniej zimą, to nie jest miasto dla młodych ludzi. Zimą emeryci trzęsą miastem i radzę nie podchodzić im pod kule, bo stratują.
Jaki z tego morał? Oszczędzajcie na emeryturę. Bez tego na starość nie będzie Was stać nawet na molo w Sopocie (które zimą jest darmowe).
Nie zrobiliśmy nic wielce alternatywnego, jak to mamy w zwyczaju. Przeciwnie: starannie odrobiliśmy sopocki standard, spacerując niespiesznie jak młodzi emeryci. Pogodę mieliśmy 10/10.
Mężczyzna, który nienawidzi kobiet.
Jakiś pan mi zwrócił uwagę, że nie robi się zdjęć pod słońce. Co nie pod słońce? Pan nie umie, to pan nie robi.
Zwłaszcza że zimą jest najlepsze światło. Słońce tak nisko, cienie takie długie. Najlepsze godziny, latem takie krótkie, zimą trwają cały boży, choć nie za długi, dzień.
Jest i klasyka gatunku: pocztówka z Sopotu. Dostępna także w wersji printable, specjalne dla czytelników bloga nieśmigielska.com.
Mój sposób na zatłoczone miejsca? Jeśli nie możesz ich pokonać, przyłącz się do nich. Zajęciem ciekawszym od spacerowania po molo w Sopocie, jest obserwowanie ludzi spacerujących po molo w Sopocie.
Druga sprawa, że jeszcze nigdy się tyle nie nastemplowałam w photoshopie, co przy tych zdjęciach.
Gdzie z tymi girami? Kierowniczka mola patrzy. Zaraz będzie krzyczeć.
W Sopocie albo starzy ludzie, albo małe dzieci. Żadnych kompromisów.
Ta po prawej: taka młoda, a już z wózkiem. Dzieci rodzą dzieci. Bez komentarza.
Pamiętacie szaleńca, który zdemolował molo (zdemolował molo, see what I did there?)? No właśnie. Mam nadzieję, że odpowiednie władze wkroczą zanim znowu dojdzie do tragedii.
Lewa: Elżbieta Nieśmigielska z: David Caspar Friedrich w: Sopot, plaża.
Prawa i niżej: w Zatoce Sztuki, wyjątkowo zamiast sztuki odbywał się targ rzeczy równie ładnych, co nieprzydatnych. Jestem za wspieraniem lokalnej przedsiębiorczości, ale jeśli już mam lekką ręką wydać zarobione złotówki, to wolę żeby poszły na jedzenie na mieście niż na biżuterię ze sznurka.
Nie wiem co reklamowano: skarpety czy swetry, ale na pięterku odbywała się sesja foto. Dla takiego podglądacza jak ja, gratka nie lada. Pani się trochę speszyła jak zrobiłam jej zdjęcie, ale już nie chciało mi się tłumaczyć, że to ona siedziała w majtkach i swetrze na balkonie nad samym środkiem plaży w Sopocie. To chyba logiczne, że zrobiłam jej zdjęcie. Przecież nawet z blendą ktoś stał, żebym miała łatwiej.
Mam twarde dowody na to, że Sopot nie kończy się na molo. Idziemy w miasto. Poleciłabym konkretne ulice, ale jest ich tak mało, że równie dobrze mogę polecić wszystkie i nadal mogłabym twierdzić, że przecież napisałam praktyczny przewodnik, o co chodzi?
Nasza trasa niedzielnych spacerowiczów, z których przynajmniej jedno jest łase na stare wille, obejmowała Dolny Sopot na lewo od Monciaka. Polecane ulice: Haffnera, Goyki, Obrońców Westerplatte.
Po drodze miejcie oczy otwarte na unikalny styl sopocki, wizytówkę miasta.
0,05% naleśnika zjedzonego w Cuda Wiankach spaliliśmy, wspinając się na punkt widokowy przy Operze Leśnej. Bardzo tam ładnie. Sopot zimą polecam fanom jesieni.
Prawa: „Zrobisz mi na profilowe na facebooka? Tu jest ładne światło, tu stanę. Tylko rób tak, żeby czapke było widać.”
Umiem dobrać buty do torebki, ale żeby tak kurtkę pod niebo o zachodzie słońca? Colourmatch level pr0.
A jak słońce zachodzi, to znaczy że pora na nas. 330 km same się nie przeskoczy. 8 godzin snu samo się nie prześpi, a następnego dnia do pracy nikt za nas nie pójdzie.