EUROTRIP czyli jak zwiedzić pół Europy na jednym baku? Ceny, noclegi, informacje praktyczne
Śniadanie w Wenecji, obiad w Paryżu, podwieczorek w Lizbonie, kolacja w Szwecji.
Prywatny odrzutowiec? Nie, Honda Jazz 2004, dobre planowanie i doborowe towarzystwo.
Tyle trzeba, żeby zorganizować budżetowy eurotrip.
Tak bardzo budżetowy, że jak raz zatankujecie w Polsce – starczy Wam na cały wyjazd. Macie moje słowo.
Bycie blogerem podróżniczym zobowiązuje: podpowiem ze szczegółami, jak zorganizować taki wyjazd.
Znacie te wycieczki: 8 stolic w 8 dni? Jak sobie dobrze rozłożycie trasę, to z nami zwiedzicie 4 stolice w dwa dni.
Podam także ceny, noclegi, informacje praktyczne. Listę najlepszych miejsca na dolci, dejeuner, petiscos, kvällsmat.
Co zobaczyć w Wenecji, a co zjeść w Lizbonie. Gdzie spać w Szwecji i jak uniknąć tłumów w Paryżu.
Nasze motto?
Podążaj za swoimi marzeniami? Podróżować znaczy żyć?
Guzik prawda. Nasze, czyli: Ani z bieguni.wordpress.com i moje (Eli z niesmigielska.com), motto to:
Bo fantazja jest od tego, aby bawić się na całego.
WENECJA
17.76 N, 52.81 E
przeczytaj relację Ani | przeczytaj pozostałe wpisy z Wenecji
Dolce vita in situ. Miasto zakochanych. Nie wiem, co w Wenecji oczarowało nas bardziej – zabytki, ludzie, a może po prostu spacer wąskimi zaułkami?
Niespodzianka czekała na każdym rogu.
Zdziwisz się, jak łatwo w Wenecji uciec od tłumów – wystarczy skręcić w dowolną boczną uliczkę. Z pewnością tam wrócimy – mam nadzieję, że na karnawał.
JAK DOJECHAĆ?
Mamy trzy opcje. Najszybszą, najbardziej krajoznawczą i najciekawszą:
1. Samolot – tanimi liniami dolecicie do Lotniska im. Paderewskiego w Bydgoszczy, dalej najwygodniej wypożyczyć auto. Dojazd z lotniska do Wenecji zajmie ok. 50 min.
2. Auto – Wenecja położona jest mniej więcej w połowie drogi na trasie pomiędzy Gnieznem a Bydgoszczą
3. Pociąg – i tę opcję najbardziej polecamy. Zostaw auto na parkingu w Żninie i daj się zabrać w podróż w stylu retro: kolejka wąskotorowa ŻKP (Żnińska Kolej Powiatowa) kursuje codziennie na trasie Żnin-Gąsawa. Pierwszy pociąg do Wenecji odjeżdża o 9:00. Ostatni powrotny złapiecie o 18:05 – ale uwaga – warto przyjść na dworzec odrobinę wcześniej, żeby mieć pewność, że znajdzie się dla nas miejsce w pociągu!
Mimo, że w Wenecji byliśmy na chwilę przed sezonem, i tak było dosyć tłoczno.
Cena biletu?
2 € normalny / 1,5 € ulgowy. Drogo, ale warto.
WENECJA W 1 DZIEŃ: PLAN ZWIEDZANIA
Powiedzmy sobie to jasno. Nie da się zwiedzić wszystkich atrakcji Wenecji w 1 dzień.
Dlatego my poszliśmy na kompromis: wybraliśmy 1 pozycję z listy must-see (Pałac Dożów), 1 pozycję z listy off the beaten path (Muzeum Kolei Wąskotorowej, wstęp gratis dla posiadaczy biletu ŻKP), a przez resztę czasu to gubiliśmy się, to odnajdywaliśmy w wenecjańskich zaułkach, zaułeczkach i podwórkach.
W którymś momencie trafiliśmy nawet na przystań z widokiem na lagunę!
PARYŻ
17.53 N, 52.87 E
przeczytaj relację Ani | przeczytaj pozostałe wpisy z Paryża
Paris mon amour. Miłość od pierwszego wejrzenia. Niestety, ceny klimatycznych mieszkań na poddaszu skutecznie sprowadziły mnie do parteru, więc Paryżanką raczej nie zostanę. C’est la vie.
JAK DOJECHAĆ?
1. Autem – z Wenecji do Paryża prowadzi bardzo wygodna trasa. Pamiętajcie tylko, żeby w Słębowie skręcić w lewo (na Podobowice).
2. Publicznym transportem – w tygodniu do Paryża kursują autobusy linii PKS.
Najczęściej (3 razy dziennie) odjeżdża autobus ze Żnina, ale Paryż ma także bezpośrednie połączenie z Bydgoszczą, Wągrowcem i Damasławkiem.
Ceny?
Co tu kryć… tanio nie jest.
Krew nie woda, złotówki nie euro. W naszym budżecie mieściły się gwiazdki Carrefour, nie Michelin.
Lepszy wróbel w garści niż pigeonneau na dachu. Lepsze francuskie sery, bagietki i wino z supermarketu (ale z widokiem na wieżę Eiffela i Pole Marsowe) niż nawet najlepsze żabie udka, ale gdzieś w Polsce.
Paryż nauczył nas być, nie mieć.
Jest we Francji takie przysłowie: Pour être grand, il faut avoir été petit – by być wielkim, kiedyś trzeba było być małym.
JAK ZWIEDZIĆ PARYŻ I NIE ZBANKRUTOWAĆ?
Będzie ciężko.
W mieście w którym jednorazowy przejazd metrem to wydatek 10 zł, najbardziej opłaca się chodzić, chodzić, chodzić. Chłonąć, chłonąć, chłonąć. Czasami tyle musi wystarczyć do szczęścia.
Wstępy do muzeów i atrakcji także nie należą do najtańszych – z jednym wyjątkiem. W każdą pierwszą niedzielę miesiąca największe muzea (Luwr, d’Orsay, Rodin, Picasso) wpuszczają zwiedzających za darmo.
Chyba nie muszę mówić, że w Paryżu byliśmy w sobotę?
LIZBONA
16.48 N, 52.68 E
przeczytaj relację Ani | przeczytaj pozostałe wpisy z Portugalii
Najbardziej kameralna ze wszystkich odwiedzonych stolic. W porównaniu z gwarnym Paryżem, Lizbona wydawała się nam senna, ociężała.
Kojarzycie ten klimat, kiedy jedziecie autem w niedzielne letnie popołudnie, włączacie radio, a tam Kydryński i jego Siesta? Dokładnie tak się czuliśmy w Lizbonie.
Leniwe letnie popołudnie. Słychać tylko bzyczenie pszczół. Na Praça do Comércio pusto, cisza. Czasami tylko z któregoś podwórka łowimy uchem dźwięk fado. Jesteśmy zbyt otępieni upałem, żeby rzucić się za nim w pogoń. Siesta. A jak sjesta, to i pozamykane sklepy i restauracje, ostrzegam.
JAK DOJECHAĆ?
My jechaliśmy autem, chociaż to ryzykowna opcja i wymaga dobrego zawieszenia. Niby Europa, niby zachodnia, a infrastruktura drogowa pozostawiała sporo do życzenia – nawet GPS się chwilami gubił. W Polsce pod tym względem jest jednak o wiele lepiej.
GDZIE ZJEŚĆ I CO ZOBACZYĆ W LIZBONIE?
Gdzie zjeść?
Czasami gdzie zjeść i co zobaczyć to to samo. Na przykład na hali targowej Mercado da Ribeira.
Tu zaopatrzyliśmy się w portugalską wersję hiszpańskich tapas (petiscos), sardynek (sardinhas) i urządziliśmy sobie piknik nad brzegiem Tagu.
PS: potwierdzamy. Po pastéis de nata z Belém warto stać w kolejce nawet godzinę. Te albo żadne.
Co zobaczyć?
Najlepiej całą Alfamę z żółtego wagonika słynnego tramwaju nr 28.
Aby uniknąć tłumów (czytaj: mieć w ogóle szansę, żeby do niego wsiąść) najlepiej wyjść z domu wcześnie rano albo późnym popołudniem. Jednorazowy bilet to wydatek rzędu 2 €, dlatego najbardziej opłaca się kupić bilet dobowy – za 6,15 € jeździsz czym chcesz, ile chcesz. Zarówno nowoczesnym metrem, jak i oldskulowym żółtym tramwajem.
UWAGA: bilet dobowy kupisz tylko na stacjach metra.
PS: zgadnijcie, kto spotkał Ronaldo!
SZWECJA
16.58 N, 53.34 E
przeczytaj relację Ani | przeczytaj pozostałe wpisy ze Szwecji
Żeby życie miało smaczek, raz kultura, raz natura.
Ile można zwiedzać miasta? Okazuje się, że dosyć długo, ale po dłuższym czasie spędzonym w drodze, pojawiła się uporczywa myśl: a gdyby tak rzucić to wszystko i pojechać do Szwecji? Zaszyć się w lesie, zażyć trochę hygge (właśc. lagom, jak mówią Szwedzi).
Pomieszkać w drewnianym domku, popływać kajakiem wzdłuż fiordu. Pobyć trochę w skandynawskim ładzie zanim wrócimy do swojskiego rozpierdolu.
Nie chcieliśmy czwartego pod względem powierzchni kraju w Europie zwiedzać po łebkach, dlatego na Szwecję przeznaczyliśmy aż dwa dni.
JAK DOJECHAĆ DO SZWECJI?
Mimo że droga na północ daleka, zdecydowanie najwygodniej było nam jechać autem. Z Poznania prosta droga: cały czas w kierunku Wałcza.
UWAGA: mandaty dla kierowców w Skandynawii są bardzo słone. Bezwzględnie przestrzegajcie przepisów drogowych.
Opcjonalnie: autobus nr 11 kursuje od poniedziałku do piątku na linii Strączno-Szkoła – Szwecja, ul. Szkolna.
Paliwo kosztuje ok. 5 zł/litr. Tyle co w Polsce.
CO SPAKOWAĆ?
Po pierwsze, ciepłe ubrania. Swetry, czapki, rękawiczki. Generalnie latem w Szwecji nie jest zimno, nigdy nie wiesz, kiedy przyjdzie ochłodzenie. Nam się przydały.
Po drugie, jedzenie. Słoiki, pieczywo, liofilizaty. Im więcej oszczędzicie, tym więcej zostanie Wam na kanelbulle.
Pamiętajcie, że słynne skandynawskie ceny nie są znane z tego, że są znane. Są znane z tego, że małe piwo na mieście w Sztokholmie kosztowało mnie 32 złote.
Po trzecie, alkohol. Żebyście nie musieli się zapożyczać jak Was złapie ochota na zimne piwko (w upał) albo grzane winko (w chłodek).
Po czwarte, korony. Pamiętajcie, że Szwecja nie przyjęła euro. Rzadko bo rzadko, ale jednak zdarzało nam się na prowincji, że nie mogliśmy zapłacić kartą.
Aktualny kurs: 1 PLN = 2,40 SEK
TANI NOCLEG W SZWECJI – JAK TO ZROBIĆ?
Chyba trzeba mieć szczęście.
Nam udało się znaleźć w internecie nocleg w piętrowym tradycyjnym drewnianym domku nad jeziorem – do podziału na 6 osób nawet nie wyszło tak drogo. Chętnym podam namiary na priv.
Być może tani nocleg był tani, bo przypominał standardem nasze domki typu Brda (kolonie w Porębie Wielkiej ’00).
Ale wynajmowanemu noclegowi nie zagląda się w deski, zwłaszcza jeśli był przystępny cenowo i urządzony w stylu hygge.
Migajace światełka – check!
Ikea – check!
Wystarczyło, żebyśmy się poczuli jak duże dzieci w Bullerbyn.
CO ZJEŚĆ W SZWECJI?
Jeśli miałabym polecić tylko jedną rzecz do spróbowania w Szwecji, to drożdżowe kanelbulle miałyby pierwszeństwo nawet przed hot dogami z Ikei.
Nam udało się je dorwać w malutkiej piekarni na prowincji. Podkreślam słowa udało i dorwać, bo schodziły – no cóż – jak świeże cynamonowe bułeczki.
Z rzeczy, których nie mamy w Polsce, a które warto przywieźć ze Szwecji (niestety – nie przejdzie w bagażu podręcznym) polecam pastę serowo-krewetkową (Räkost).
KAJAKIEM PO FIORDZIE
Najedzeni, wypoczęci? Przygoda wzywa!
Myśleliście, że Norwegia ma fiordy na wyłączność? To źle myśleliście.
Bo fiordy jedzą Wam z ręki na całym półwyspie Skandynawskim.
Sceptycznie odnoszę się do wszelkiego rodzaju bucket lists, a jeszcze bardziej sceptycznie odnoszę się do sportów wodnych. Ja + woda = akcja ratunkowa.
Ale dla pływania kajakiem po fiordzie byłam w stanie zaryzykować honor, życie, zdrowie i aparat fotograficzny.
Zdjęcia nie są w stanie oddać tego, co przeżyłam – a co dopiero słowa.
Szwecja jest przepiękna. Płakałam, jak do domu wracałam.
Gdy raz połknie się podróżniczego bakcyla, to nie ma lekarstwa. Wiem, że będę szczęśliwie chory do końca moich dni.
– Michael Palin
Kończył się urlop, kończyły się oszczędności. Rosły nasze apetyty na więcej.
Ledwo wróciliśmy z jednego eurotripa, a już zaczęliśmy planować kolejny.
SOON.
Powiem tylko, że Europa jest dla nas za mała.