niesmigielska.com | blog, fotografia, podróże, suchary

Słabe żarty, mocne zdjęcia. Blog fotograficzny z podróżniczym zacięciem.

W 90 kilometrów dookoła świata. Jak zorganizować budżetową podróż i odwiedzić 3 kraje w jeden dzień? Praktyczne porady.
dookoła świata, Polska, Szkocja, Włochy

W 90 kilometrów dookoła świata. Jak zorganizować budżetową podróż i odwiedzić 3 kraje w jeden dzień? Praktyczne porady.

W życiu każdego podróżnika przychodzi moment, kiedy Europa to za mało.
Oraz taki, kiedy kończą się dni urlopowe.
A już najgorzej, kiedy pierwsze zbiega się z drugim. Jak pogodzić życie na budżecie z żądzą przygód? Podróż za jeden uśmiech z podróżą dookoła świata?

A co, gdybym powiedziała, że nie musisz wybierać pomiędzy:
– urlopem
– oryginalnym hummusem
– whisky warzoną na miejscu
– własnoręcznie robionym włoskim makaronem?

Śniadanie w Bagdadzie, popołudniowa herbatka w Szkocji, kolacja w Rzymie?
Na mapie Polski nie ma rzeczy niemożliwych.

Zapraszam na podróż w 90 kilometrów dookoła świata.
Na jednym baku odwiedzisz 3 strefy klimatyczne i jeszcze wystarczy paliwa, żeby skoczyć do McDonalda na dużego shake’a.

To nie pierwszy taki wyskok w naszej (tj. mojej i Bieguni) podróżniczej karierze.
Tu znajdziesz opis tripa Europa Express: 4 kraje w 3 dni. Ceny, noclegi, informacje praktyczne. Szwecja, Paryż, Lizbona, Wenecja.

podróż dookoła świata bagdad
podróż dookoła świata szkocja
podróż dookoła świata rzym

BAGDAD

17.31 N, 53.17 E

Wschód bliższy niż mogłoby się wydawać.

przeczytaj relację Ani

BAGDAD – ZANIM POJEDZIESZ. INFORMACJE PRAKTYCZNE:

Wiza turystyczna
Wizę, upoważniającą do miesięcznego pobytu w kraju, obywatele RP mogą otrzymać w ambasadzie Iraku w Warszawie.
Niemniej pamiętajcie, że sytuacja w tym regionie Bliskiego Wschodu jest nadal niestabilna i odradza się wyjazdy w celach turystycznych. Inna sprawa, że turystyka wojenna to moim zdaniem sport dla osób skrajnie niewrażliwych (i nieodpowiedzialnych).

My dotarliśmy do Bagdadu na zaproszenie polskiej misji dyplomatycznej w celu dokumentowania procesu odbudowy miasta.

JAK DOJECHAĆ DO BAGDADU?

1. Połączenia lotnicze – w tej chwili brak bezpośredniego połączenia lotniczego Iraku z Polską. Najbliżej położonym międzynarodowym lotniskiem jest Berlin Tegel (377 km na zachód od Bagdadu).
2. Autobusy – z uwagi na niestabilną sytuację polityczną w kraju, komunikacja publiczna podlega częstym zmianom i opóźnieniom. Bywa też, że kursy zostają zawieszone z dnia na dzień. W tej chwili najpewniejszym połączeniem do Bagdadu jest autobus z Wyrzyska.
3. Samochodem – zaskakujące, ale połączenie drogą lądową z Poznaniem okazało się najlepszą opcją. Drogi są naprawdę w świetnym stanie! Mało prawdopodobne, że jakakolwiek standardowa polisa ubezpieczeniowa obejmuje wyjazd do Bagdadu, dlatego warto wykupić dodatkowe ubezpieczenie. Ubezpieczony zawsze ubezpieczony.

Waluta w Bagdadzie
Walutą urzędową w Iraku jest dinar iracki (IQD). 1 IQD = 100 filsów = ~32 grosze.







ZABYTKI W BAGDADZIE

Nestety, jeszcze za wcześnie, żeby mówić o Bagdadzie w kategoriach destynacji turystycznej. Zewsząd straszą tablice informujące o niewypałach – na myśl o nich zaczynasz raczej patrzeć pod nogi niż rozglądać się z ciekawością dookoła.

Wiele obiektów pozostaje zamkniętych, po ulicach częściej przemykają ciężarówki wojskowe niż samochody osobowe.

Niemniej udało nam się dostrzec ślady dawnej świetności miasta i trzymamy kciuki, żeby Bagdad jak najszybciej wrócił do stanu sprzed wojny.

Za gościnę i ciepłe przyjęcie dziękujemy polskiej misji dyplomatycznej w Bagdadzie.










CO ZJEŚĆ W BAGDADZIE?

Jak grzyby po deszczu w mieście wyrastają jednoosobowe działalności gospodarczo-gastronomiczne, oferujące proste lokalne przysmaki, np. jeszcze gorącą (uwaga, parzy!) pitę z pieca, posypaną aromatycznym zaatarem. Albo kremowy hummus, którego smak śni nam się po (arabskich?) nocach. Bagdadczycy mogliby się obrazić za to porównanie, ale faktem jest, że jedyny hummus, który może się równać z tym w Bagdadzie, zjedliśmy w Tel Awiwie.

My bardzo miło wspominamy malutką knajpkę przy dworcu głównym i z pewnością wrócimy tam jeszcze nie raz! Duży plus za opcje wegańskie w menu.

Porcje są nie do przejedzenia – do tego stopnia, że w ramach deseru… wypaliliśmy sziszę. Na nic innego nie starczyło nam miejsca w żołądkach.

Warto wiedzieć:
Przed wyjazdem do Bagdadu sprawdź, czy w mieście nie trwa ramadan. Wprawdzie jako gość nie jesteś zobowiązany do przestrzegania postu, niemniej warto wykazać się minimum kultury i empatii i powstrzymać od spożywania posiłków za dnia w miejscach publicznych.








SZKOCJA

17.71 N, 53.06 E

Życie na budżecie.

przeczytaj relację Ani | przeczytaj pozostałe posty ze Szkocji

Teoretycznie, jako przyszywani Poznaniacy, w szkockiej rzeczywistości powinniśmy się odnaleźć śpiewająco. Niestety, ktokolwiek napisał, że Szkocja jest rajem dla skner, zapomniał dodać, że dla skner zarabiających w funtach.

Polakom z kontynentu kurs funta (nawet okołobrexitowy) nie pozostawia za specjalnie ani złudzeń, ani wyboru. Wałówka albo dyskont.

Warto wiedzieć:

    Aktualny kurs funta szterlinga (GBP) = 5,0048 zł (PLN)
    Najtańszym supermarketem w całej Wielkiej Brytanii jest Aldi.
    Paliwo w Szkocji kosztuje średnio ok. £1,30 za litr (6,51 zł).

JAK DOJECHAĆ DO SZKOCJI?

Ceny nawet najtańszych linii lotniczych nie wytrzymały porównania z poczciwą zrzutką na paliwo do naszej Hondy.
Dodatkowy plus jazdy autem: im więcej zabierzesz jedzenia z Polski, tym mniej wydasz na zakupy na miejscu.

Odległość z Poznania do Szkocji nie jest nie do pokonania: 124 km.
Jeden kierowca dał radę, nie musieliśmy się nawet zmieniać. Uwaga na roboty drogowe za Żninem.





5 RZECZY, KTÓRE MUSISZ ZROBIĆ W SZKOCJI

1. Odwiedzić destylarnię whisky

Być w Szkocji i nie odwiedzić destylarni whisky, to jak być ultrasem Legii i pozwolić czarnoskóremu spokojnie minąć Cię na ulicy. Nie ma takiej opcji.

Szkocja whisky stoi. Właściwie cały kraj można by zwiedzać śladem dawnych i nadal czynnych destylarni – pytanie brzmi: kto by wtedy prowadził auto?

My wybraliśmy się w podróż do źródeł dwóch najsłynniejszych marek czystej: Talisker i Highlander.
W trakcie dwugodzinnych wycieczek przewodnik nie tylko oprowadził nas po terenach destylarni, ale i wprowadził w tajniki produkcji złocistego trunku.

Wiedzieliście, że w każdej sekundzie Szkocja eksportuje 34 butelki whisky? Albo że słowo „whisky” po gaelicku oznacza „życiodajną wodę”?
Albo że w towarzystwie dobrej whisky da się strawić nawet najbardziej suche żarty przewodników?

Ciekawostki ciekawostkami, nas jednak najbardziej interesowała degustacja. A że najkrótszą słomkę wyciągnął Tomasz (ktoś musi kierować, aby napić się mógł ktoś), we dwie stanęłyśmy do nierównego pojedynku. Wynik?

Dziewczyny: 2.
Whisky: 0.

Za kołnierzyk nie wylewamy.





2. Odwiedzić wyspę Skye

Jeśli Saamowie w swoim języku mają dziesiątki określeń na śnieg, nie zdziwiłabym się, gdyby po gaelicku istniały setki określeń na kolor zielony.

Wyspa Skye jest jak tęcza, ale w spektrum zieleni.
Jedno z najpiękniejszych miejsc, jakie odwiedziliśmy (a byliśmy też w Nowej Zelandii i na Islandii).
Jedyne, które dorównało opisom z przewodnika.

Tym razem zabrakło czasu na porządny trekking (marzy nam się szlak na Quiraing i Old Man of Storr) – na szczęście Szkocja jest zbyt piękna i leży zbyt blisko, żeby odwiedzić ją tylko raz i na tym poprzestać.





3. Wziąć udział w five o’clock.

Pst, nikt nie powiedział, że popołudniowa herbatka nie może być z prądem.

4. Obejrzeć Braveheart

Bardzo nas zdziwiło, że plakaty reklamujące Braveheart wisiały na każdym słupie tak, jakby w Szkocji czas zatrzymał się na roku 1995. Przypadek? Nie, raczej widmo Brexitu i powracający co jakiś czas temat niepodległości.

5. Iść na koncert Franz Ferdinand

Po whisky mój ulubiony produkt eksportowy ze Szkocji!

five o'clock
szkocka whisky






RZYM

17.61 N, 53.71 E

Kochasz albo nienawidzisz. Rzym nie pozostawia nikogo obojętnym od 753 r. p.n.e.

przeczytaj pozostałe wpisy z Włoch

JAK DOJECHAĆ DO RZYMU?

1. Samolotem – tanie linie lotnicze mają to do siebie, że nie wystarczy nimi dolecieć, żeby być na miejscu. Najbliższy port lotniczy (lotnisko im. Paderewskiego w miejscowości Bydgoszcz) oddalony jest o ok. 60 km od Rzymu.

2. Samochodem – nie jestem w stanie sprawdzić, czy wszystkie drogi powadzą do Rzymu, ale mogę potwierdzić, że drogę ekspresową S5 na wysokości Wiktorowa poprowadzono na tyle blisko Wiecznego Miasta, że żal byłoby nie wykorzystać tej okazji. Zamiast zajadać się powiększonym zestawem w McDonaldzie w Gnieźnie, lepiej dołożyć kilka euro (i kilkadziesiąt kilometrów) na prawdziwy włoski makaron z ricottą (i tiramisu na deser).

Jadąc S5 na północ, wybierzcie zjazd na DK nr 5 za Modliszewkiem. Miniecie Popowo Tomkowe, Dziadkowo i eccolo, dojechaliście do Rzymu!

3. Autobusem – jak przystało na stolicę, Rzym jest dobrze skomunikowany z okolicznymi miastami. Kilka razy dziennie do Rzymi kursują autobusy z Gniezna. Istnieje także połączenie z Reczem – ale uwaga, autobusy kursują tylko od poniedziałku do piątku. Jeśli marzy Wam się weekendowy wypad do Recza, najlepiej wypożyczyć auto w Rzymie.







CO ZOBACZYĆ W RZYMIE?

Ja najchętniej zobaczyłabym Neapol, ale idę o zakład Pascala, że swoje pierwsze kroki w Rzymie skierujecie do Watykanu. Jedni z powodów religijnych, inni – żeby zdrapać za jednym zamachem dwa państwa na swojej mapie-zdrapce. Niezależnie od motywacji, odwiedzić Rzym, a nie zatrzymać się w Watykanie, to grzech.

Bazylikę Św. Piotra widać na horyzoncie na długo zanim miniemy rogatki miasta. Im bliżej jesteśmy, tym bardziej w okolicy jest na bogato.
Podekscytowani, wertujemy gorączkowo nasze przewodniki po Watykanie, przerzucając się ciekawostkami. Jak przed klasówką: próbujemy zapamiętać jak najwięcej na ostatnią chwilę.
Czy wiesz, że Bazylika Św. Piotra jest tak naprawdę drugą budowlą sakralną w tym miejscu? Czy wiesz, że na szczyt kopuły prowadzi 491 schodów (321 jeśli zdecydujemy się jechać windą), a głównego wejścia strzeże 140 posągów świętych?

Już za chwilę przyjdzie nam obejrzeć wspaniałości, o których dotąd uczyliśmy się w szkole. Jeszcze tylko 2 kilometry, kilometr, 500 metrów, 200, 100…

Tam gdzie zaczęła się kolejka na Piazza San Pietro, tam skończyły się nasze marzenia. Finito.
Nie mieliśmy szans ani na chwilę modlitwy przy grobie Jana Pawła II, ani tym bardziej wizytę w Muzeach Watykańskich – zwłaszcza, że chcieliśmy wrócić do Poznania przed zmrokiem (niestety następnego dnia wszyscy szliśmy do pracy).
Żaden copywriter nie byłby w stanie oddać naszego rozczarowania.

Warto wiedzieć:

Nie odkryję Ameryki (nawet tej pod Olsztynem) jeśli powiem, że w Wiecznym Mieście panują wieczne kolejki. Chcesz mieć bazylikę Św. Piotra dla siebie? Spakuj wieczorem kanapki na śniadanie, bo 7:00 rano następnego dnia to Twoja unica possibilità.

Jeśli macie taką możliwość, wybierzcie się do Rzymu w ostatni weekend miesiąca: w każdą ostatnią niedzielę Muzea Watykańskie otwierają swoje podwoje za darmo. Wprawdzie kolejka z bardzo długiej zamienia się wtedy w jeszcze dłuższą, ale kiedy przeliczycie zaoszczędzone 17 euro na porcje gelati, humor się jakby poprawia.

My z oczywistych przyczyn nie skorzystaliśmy, ale Wy nadal możecie.




GDZIE ZJEŚĆ W RZYMIE? WARSZTATY KUCHNI WŁOSKIEJ

W Rzymie postanowiliśmy obejść się smakiem – najprawdziwszej włoskiej pasty.

Co może być lepsze niż świeży makaron własnej roboty?
Własnoręcznie przygotowany świeży makaron własnej roboty!

Idę o zakład, że autor piramidy Masłowa miał włoskie korzenie (Masłolini?). Nikt lepiej niż Włosi nie umie docenić, jak ważne dla ducha jest zaspokojenie potrzeb ciała. A nasze ciała domagały się porządnej porcji makaronu. I tiramisu – nie ma dolce vita bez tiramisu.

Zamiast mieć podane pod nos, podaliśmy pod nos sami sobie – i wybraliśmy na warsztaty kulinarne kuchni włoskiej.
Kurs wprawdzie nie należał do najtańszych (cenę podam zainteresowanym na priv), ale podczas degustacji zadbaliśmy, żeby zwróciło nam się każde euro.

Ricotta fresca, bazylia, pomidory suszone pod słońcem Toskanii… Che buono!
Nie dajcie sobie wmówić, że tydzień włoski w Lidlu to to samo, co włoski makaron w Rzymie.

Autentyczne włoskie smaki znajdziecie tylko w Italii. I basta.











POGODA W RZYMIE

Rzymskie wakacje zaplanujcie raczej w trakcie roku szkolnego.
Nie tylko z powodu kolejek (na nie sezon trwa cały rok), ale przede wszystkim pogody. Latem słońce praży bez litości wszystkich, i świętych i grzeszników. Dopiero późnym popołudniem jest czym oddychać.

Krem z filtrem, okulary przeciwsłoneczne, regularne nawadnianie – to nie tylko oczywista oczywistość, ale też konieczna konieczność.




JEŚLI NIE RZYM, TO CO?

Jeśli jesteś raczej #teampizza niż #teampasta, z pewnością ucieszy Cię wiadomość, że przynajmniej jedna droga prowadzi z Rzymu do Neapolu – mnie ucieszyła, bo Neapol to moje ulubione miasto w Europie (tutaj znajdziesz wpisy, które w 15 minut przekonają Cię, żebyś rzucił wszystko i wyjechał do Neapolu).

Jeśli miejska dżungla to nie jest Twoje środowisko naturalne, alternatywą dla głośnego i zatłoczonego Rzymu jest wycieczka do Recza (Reccho). To właśnie w Reczu rośnie Dąb Chrobry, najstarsze drzewo dawnego województwa bydgoskiego. Jego wiek szacuje się na ok. 850 lat! Molto impressionante!

A w następnym poście odwiedzimy Amerykę. Tylko, jak myślicie, którą?

dąb chrobry recz

Written by Nieśmigielska - 26/03/2019