niesmigielska.com | blog, fotografia, podróże, suchary

Słabe żarty, mocne zdjęcia. Blog fotograficzny z podróżniczym zacięciem.

Tasmania: jaja jak wombaty
Australia

Tasmania: jaja jak wombaty

KODEKS BLOGERÓW PODRÓŻNICZYCH

Rozdział 3
Zasady wygłaszania opinii

Art. 14. Kto, odwiedzając obszar Australii i Oceanii
§ 1. Nie zachwyca się Australią
§ 2. A w szczególności Tasmanią
Podlega odpowiedzialności karnej w wymiarze otrzymania publicznie 1000 (słownie: tysiąca) negatywnych komentarzy o treści „w dupach się poprzewracało”.

No tak, bo przecież sam fakt, że jakieś miejsce położone jest kilkanaście tysięcy kilometrów od Polski wystarczy, żeby doliczyć +milion do zajebistości. Tymczasem im dłużej mieszkamy w Australii, im więcej po niej podróżujemy (a nie ma miesiąca bez krótszego lub dłuższego wyjazdu), tym bardziej tęsknym wzrokiem patrzę w kierunku Europy. I niczego tak w życiu nie pragnę, jak wejść pod stół i odszczekać te słowa.
Nie mówię, że Australia jest brzydka. Mówię, że Australia, którą zdążyliśmy zobaczyć, jest nie w naszym guście. Ale macie jeszcze ~10 miesięcy, żeby nas przekonać do zmiany zdania. Czas start!

Co innego Tasmania


– foldery reklamowe obiecywały góry, wino i śpiew. W pakiecie rozszerzonym także zorzę polarną i diabły tasmańskie na wolności. Kto chce zobaczyć najpiękniejszą część Australii, temu bilet do Hobart i buty trekkingowe.

Przybyliśmy, zobaczyliśmy, osądziliśmy. I faktycznie, jeśli chodzi o współczynnik widowiskowości Tasmania to już nie Australia…

… ale jeszcze nie Nowa Zelandia.

Niemniej, film wyszedł mi zacny, polecam na wczucie się w klimat. Średnia na filmwebie: 8,7, w rankingach filmów w klimacie lat ’80 zajmuje pozycję zaraz po Stranger Things a przed serialem Maniac. Gdyby Gonciarz obejrzał, poleciłby. Gdyby George Michael żył, zaśpiewałby w podkładzie na żywo.

Żeby zrozumieć, jaki jest mój problem, musicie rozwiązać prosty układ równań.


Z jakiegoś powodu, kiedy piszę, że jakieś miejsce (dajmy na to – Tasmania) “było ok”, większość ludzi czyta: “bloger płakał jak zwiedzał (a teraz się żali w internecie; w dupach się poprzewracało)”.

Otóż nie. Kiedy piszę, że “Tasmania była ok” to znaczy, że była ok. Bez specjalnej lipy ale i bez specjalnej zajawki. Zdarzały się momenty z gatunku “chwilo, trwaj”, ale także “dniu, skończ się”, a proporcje jednych do drugich były zbyt wyrównane, żeby zmilczeć.

Są piękniejsze miejsca na świecie, ale na australijskim bezrybiu i Tasmania ryba.



Tasmania: co zrobiliśmy źle?

Pojechaliśmy na 9 dni – za dużo i za mało jednocześnie. Punkt widzenia zależał w tym wypadku od punktu chodzenia.

9 dni to za dużo, jeśli nie lubisz siedzieć bezczynnie w jednym miejscu (zwłaszcza jeśli tym miejscem jest plaża albo miasteczko < 5 tysięcy mieszkańców) i za mało, jeśli chciałbyś pochodzić po górach. Ale tak _naprawdę_ pochodzić po górach. Z plecakiem, śpiworem i emaliowanym kubkiem z nadrukiem ADVENTURE AWAITS. Bez mrugnięcia okiem wymieniłabym przejazd Highland Lakes Road na dwudniowy spacer w Walls of Jerusalem National Park. A dzień w Hobart i czas spędzony na północnym wybrzeżu przehandlowała za mendel jajek i możliwość trekkingu na Frenchmans Cap. Ale na starość człowiek robi się leniwy, więc nie miałabym też nic przeciwko, gdybyśmy wrócili do domu 3 dni wcześniej i zachowali bezcenny urlop na inną okazję.

UWAGA: to nie jest przewodnik po Tasmanii.

Żeby nie wyjść na ostatnich hejterów, w niniejszym wpisie skupiłam się na tym, co na Tasmanii wydało nam się piękne i dobre.
Tak działa selekcja naturalna: jeśli gdzieś mi się nie podobało = nie zrobiłam tam zdjęcia = nie opisałam na blogu. Co było, a nie jest, nie pisze się w podróżniczy rejestr.




Tasmańska lista przebojów
1. DZIKIE ZWIERZĘTA

I nieważne, czy uciekające spod kół nocą na leśnej drodze, czy spacerujące w biały dzień po polu namiotowym na Maria Island. Zawsze egzotyczne.

Dzikie zwierzęta to najmocniejsza strona Tasmanii.
Wombaty, quolle, pademelony, walabie, bandicoots, bettongie, a nawet dwa diabły tasmańskie – to wszystko bardzo próbowało rzucić nam się na maskę na każdym kilometrze przejechanym po zmroku przez las, ale nie z #tutomaszem takie numery. Do wyprzedzania kamperów na krętych norweskich drogach jest pierwszy, ale kiedy w grę wchodzi życie zwierząt, nie ludzi, prowadzi jak sam św. Krzysztof.

PS: nie wierzcie, kiedy ktoś Wam próbuje wmówić, że koale to cukier puder na waszym australijskim gofrze. Najsłodsze wombaty są i basta. Tuliłabym, nomen omen, jak dzika.

#teamwombat!

Warto wiedzieć: najwięcej wombatów na wolnym wybiegu widzieliśmy na Maria Island, 45 minut promem od Triabunny ($45 czyli 119 zł za bilet powrotny). Na Maria Island były też inne atrakcje, jak plaże z białym piaskiem, kolorowe skały i smutna lokalna historia, zbieżna z resztą historii Aborygenów, ale co tam. Najważniejsze, że wombaty żyją na wyspie w ilościach, wystarczających, żeby wdepnąć w wombacią kupę (i tak zrobilibyście na 100% Aww…). #teamwombat!

Na wyspie można wypożyczyć rower, ale jeśli nie macie wprawy w jeżdżeniu pod górę… to powodzenia!

tasmania wombat
wombat australia
tasmania maria island
maria island tasmania
maria island atrakcje tasmanii



Tasmańska lista przebojów
2. BEN LOMOND NATIONAL PARK

Zimą znajdziecie tu narciarzy. Jesienią – opuszczony kurort narciarski, kilka walabii i Nieśmigielską, jarającą się, że znalazła ukryty klejnot, świętego Graala blogosfery podróżniczej – czyli miejsce piękne i mało znane jednocześnie. Najmniej słynna serpetyna w górach na świecie.

A potem opisała to wszystko na blogu i chuj perełkę podróżniczą strzelił.

PS: wysoką pozycję w naszym zestawieniu Ben Lomond NP zawdzięcza wschodowi słońca i bezwysiłkowym wejściu na Legges Tor, drugi najwyższy szczyt Tasmanii (1,572 m n.p.m.). Jeśli byliście na Śnieżce, widok Was nie powali, ale do tego trzeba się po prostu w Australii przyzwyczaić.

ben lomond national park
ben lomond tasmania
tasmania ben lomond

jacobs ladder ben lomond



legges tor tasmania

Tasmańska lista przebojów
3. CRADLE MOUNTAIN

Rutyna nas kiedyś zgubi. Do tego, jak niedawno w samolocie do Christchurch zorientowaliśmy się, że w sumie to nie wiemy, czy potrzebna nam wiza do Nowej Zelandii, jeszcze dojdziemy.
Problem w tym, że jak wybieramy się na szlak, zazwyczaj interesuje mnie: punkt startowy, końcowy, długość wyrażona w km i przewyższenie – a nie, czy akurat w okresie naszej wizyty parking nie będzie zamknięty i jesteśmy zdani na łaske shuttle busa, kursującego od-do.

No więc, pod Cradle Mountain, byliśmy.

Autobus + chmura wisząca nisko nad najczęściej odwiedzanym szczytem Tasmanii / czas, który został nam do odjazu ostatniego autobusu = nie warto pchać się na szczyt.

Za pracę należy się płaca, a my wiedzieliśmy, że z dużej chmury mały widok.
Nie weszliśmy na Cradle Mountain, co nie znaczy, że podkuliliśmy ogony i wróciliśmy do Sydney.

Trasa:

parking – Marion’s lookout – podejście pod Cradle Mountain – obejście Twisted Lakes i Lake Hanson – powrót wzdłuż brzegu Dove Lake – parking

poleca się osobom zainteresowanym pięknymi miejscami na Tasmanii. Zdjęcia nie kłamią.

tasmania atrakcje
tasmania 
 dove lake


tasmania cradle mountain
tasmania cradle mountain szlak
tasmania cradle mountain
tasmania cradle mountain szlak








cradle mountain dove lake
tasmania dove lake

Tasmańska lista przebojów
4. CAPE RAOUL (I REMARKABLE CAVE)

Serca mi nie skradł, ale też nie złamał.
Nie zaszkodzi zrobić 14 km Cape Raoul Track (w wersji dla leniwych pierogów: tylko do pierwszego punktu widokowego). Dodatkowe punkty za foki widoczne (i słyszalne) z Seal Point na samym końcu szlaku.

Natomiast Remarkable Cave to dla mnie klasa, jeśli chodzi o morskie jaskinie, dostępne turystom tylko w czasie odpływu. Subiektywne sztosiwo.

cape raoul tasmania
tasmania remarkable cave








cape raoul track

Tasmańska lista przebojów
5. MOUNT WELLINGTON, HOBART

Gdyby każde polskie miasto miało taki punkt widokowy, może nie wyprowadzilibyśmy się z kraju.
Szanuję, zwłaszcza na zachód słońca, ale bez czapki i rękawiczek sugeruję nie wychodzić z samochodu. Nie ma za co, pieniądze zaoszczędzone na lekach na przeziębienie przelejcie na WOŚP.

Mt Wellington w Hobart ma bliźniaka, ale dwujajowego, a imię jego: Mt Nelson Signal Station. Też ok, zwłaszcza jeśli macie w Hobart do dyspozycji po jednym wschodzie i zachodzie słońca.

tasmania hobart
mount wellington tasmania
mt wellington hobart
tasmania zachod slonca
zachod slonca hobart

Tasmańska lista przebojów
6. Museum of Old and New Art (MONA), HOBART

Podobno najbardziej kontrowersyjne muzeum sztuki współczesnej na świecie. Jeśli szukacie zwierzęcych wnętrzności, maszyny, która robi kupę i eksponatów, które robią wodę z mózgu – dobrze trafiliście.

Dla mnie wizyta w MONA była przytłaczająca. Czułam się przebodźcowana, jak niemowlak u cioci na imieninach.
Muzeum takie duże, ludzi taki tłum, plan budynku (budynków) taki przytłaczający. Czasem czujesz się jak metrze, czasem jak na stacji kosmicznej, a czasem jak w winiarni pod niebem Toskanii. Niektóre instalacje dzieją się o określonej godzinie, na inne jesteś zapisany w aplikacji i musisz biec z jednego końca kompleksu na drugi. Po drodze próbujesz objąć rozumem wszystko, co artysta miał na myśli, ale nie masz już siły na szukanie toalety ze skomplikowanym systemem lustrem (zgadnijcie, na co macie podgląd live), a i tak dzień kończysz z biegunką umysłową.

Czy polecam? Tak, ale nie w jeden dzień, raczej na zasadzie: dzisiaj zwiedzam jedno skrzydło budynku, a popołudniu idę ochłonąć.
Jutro drugie.
Pojutrze trzecie.
Oh wait, Twój urlop właśnie się skończył i musisz wracać do domu.

Nasz faworyt: Confessional. Ale nie powiem nic więcej, chyba że chcecie, żeby Wam popsuć zabawę.

mona hobart
muzeum hobart
mona tasmania

Tasmańska lista przebojów
Poczekalnia: BRUNY ISLAND

To był moment.

Moment, w którym poczułam zniechęcenie turystyką i podjęłam silne postanowienie, że następny urlop dla zdrowia psychicznego spędzimy poza Australią (słowa nie dotrzymałam i miałam za swoje: wyszedł najnudniejszy road trip wszechczasów).
Bruny Island, położona 36 km (i kilkadziesiąt minut czekania na prom) od Hobart, skądinąd ładna, sprawiła że australijskie obrazki najpierw mi się przejadły, a potem ulały.

Ile można oglądać złote piaski i turkusową wodę? Ile można czytać w internecie “w XX zjedz lokalne YY w kawiarni ZZ, a potem przejdź się ŻŻ”? Naprawdę coś we mnie pękło – i nie była to gumka od spodni po degustacji kraftowego piwa z miejscowego browaru.

Honor Bruny Island uratowały dwa wydarzenia.
1. Wypatrzenie w krzakach walabii albinosa.
2. Wieczorna pogadanka połączona z podglądaniem pingwinów.

Ja już chyba nie nadaję się do tego całego podróżowania. Człowiek z Polski wyjdzie, ale polskie narzekanie z człowieka – nigdy.

bruny island tasmania
bruny island




the neck bruny island



bruny island albinos walabia

Tasmańska lista przebojów:
Poczekalnia: HENTY DUNES

Ja + wydmy = jedziemy!

I chociaż podejrzewam, że opcja z wypożyczeniem sanek to ściema (widzieliśmy kilka osób próbujących na nich zjeżdżać i nie wyglądali na zbyt szczęśliwych), to jednak wydmy + góry w tle zawsze zrobią robotę. Jak się nie ma w pobliżu Słowińskiego Parku Narodowego, to się lubi Henty Dunes na Tasmanii.

Wstęp i parking bezpłatne.

tasmania wydmy
henty dunes tasmania
henty dunes na tasmanii

Poczekalnia:
BAY OF FIRES & WINEGLASS BAY

Jak to nie zachwyca Nieśmigielskiej, jeśli tysiąc razy tłumaczyłem Nieśmigielskiej, że ją zachwyca.

Wsadzam kij w mrowisko. Dolewam oliwy do ognia. Kręcę Małysza i dorzucam gówna do gównoburzy.

Właśnie dlatego na wstępie zastrzegłam, że niniejszy tekst nie jest przewodnikiem po Tasmanii. Bo w każdym przewodniku każą Wam nasikać w majtki na punkcie widokowym na Wineglass Bay i na plażach w Bay of Fires.

I wiecie, co ja na to?

Mniej sugerowania się opiniami blogerów, więcej trzymania oczekiwań na wodzy sceptycyzmu
– życzy Nieśmigielska.com.

tasmania bay of fires
tasmania bay of fires
bay of fires tasmania
mount nelson tasmania

Written by Nieśmigielska - 19/07/2019