niesmigielska.com | blog, fotografia, podróże, suchary

Słabe żarty, mocne zdjęcia. Blog fotograficzny z podróżniczym zacięciem.

TRYLOGIA CIĄŻOWA: I TRYMESTR. KIJOWE FAJNEGO POCZĄTKI.
co u ciebie?

TRYLOGIA CIĄŻOWA: I TRYMESTR. KIJOWE FAJNEGO POCZĄTKI.

Pojechać na narty, ufarbować włosy na różowo, zamieszkać za granicą, iść na mecz Kolejorza – ilu ludzi, tyle list rzeczy do zrobienia przed trzydziestką. Ostatni punkt (nauczyć się grać na gitarze) skreśliłam 5 miesięcy przed godziną zero, z poczuciem obowiązku spełnionego na tyle, na zagranie ilu piosenek pozwala znajomość 4 akordów.

W podstawówce prymuska, zawsze prymuska. Po raz kolejny wyszłam poza podstawę programową i na dwa miesiące przed zakończeniem roku zrobiłam dodatkowe zadanie na szóstkę. Zdałam test.

Ciążowy.

Nie z jednym paskiem, ale z dwoma.

Dawno temu obiecałam sobie, że jeśli kiedykolwiek będę w ciąży, to w internetach pochwalę się dopiero, jak już dziecko będzie na świecie. Ktoś zobaczy zdjęcie, zapyta: czyje to? A ja powiem: nasze, hehe. Trolling doskonały, długodystansowy.

Jednego tylko nie przewidziałam – że przez 8 miesięcy będę musiała milczeć jak grób, chociaż chciałabym krzyczeć na cały głos. Jestem bardzo dobra w utrzymywaniu tajemnic – pod warunkiem, że nie swoich. Ten tekst zaczęłam pisać na drugi dzień po zrobieniu testu, żeby mieć jakikolwiek wentyl do upuszczania ciążowej pary. Publikuję go po porodzie, co oznacza jakieś 300 dni bez przypucowania się.

Wniosek? Łatwiej mi być w ciąży niż odmówić dokładki sernika.

fot. Jakub Blejder

Co robi para trzydziestolatków, która dowiaduje się, że za 9 miesięcy zostanie rodzicami?

Płacze.

Płacze ze śmiechu, oglądając przez następną godzinę memy o madtkach, tatełach i uśmiechu bombelka. Już przeliczam, co będę mogła kupić w tej najdroższej walucie świata i czy starczy na nowy aparat.

Potem przychodzi faza googlowania.

Pierwszy trymestr ciąży to taki czas, w którym chcesz wiedzieć natychmiast wszystko, bo nie wiesz jeszcze zupełnie nic. Do dziś pamiętam jak dwa dni po dwóch paskach zrobiłam awanturę Tomaszowi o to, że jeszcze nie przeczytał całego internetu.
Moja wyszukiwarka sama podpowiadała za mnie każdą frazę, wystarczyło wpisać początek: 
– ser feta w ciąży
– leżenie na brzuchu w ciąży
– alkohol w ciąży
– czy można jeść xyz w ciąży
– czy można brać xyz w ciąży
– (wstaw liczbę od 1 do 40) tydzień ciąży

I tak dalej, przez następnych 7 miesięcy.

Potem przyszła matka robi szybki przegląd listy 100 rzeczy, które powinnaś zrobić w pierwszym miesiącu ciąży, jeśli chcesz żeby Twoje dziecko urodziło się poważnie chore – z naprawdę imponującymi wynikami. Wycieczka po winiarniach w Hunter Valley, 50 km forsownej jazdy na rowerze na raz (przerzutki są dla słabych), oddawanie krwi, winko, wineczko na plaży (bo zimą w Australii jest zimno, jakoś trzeba się rozgrzać).

Co to za chory pomysł, żeby w momencie kiedy Ty leżysz na łóżku i bekasz po coli i dużej paczce chipsów octowych (naukowo udowodnione: nie da się obejrzeć odcinka Gry o Tron bez suplementacji utwardzonych tłuszczy trans i aspartamu), Twojemu dziecku tworzył się zawiązek mózgu i kręgosłupa?

I tak oto, na kilka dni zanim zdobędziesz dwa paski, wdrożysz program Odżywianie 2.0 i zdrową suplementację, może być już pozamiatane. Można wszystko zjebać, zanim się człowiek dowie że miał czegoś nie zjebać. Bez sensu.
Ale najwyraźniej hasło “co cię nie zabije, to cię wzmocni” wymyślono w odniesieniu do bombelków, bo nasz postanowił trwać. Wbrew wszystkiemu.


Po czym poznałam, że jestem w ciąży?

Moja podświadomość musiała wiedzieć wcześniej niż ja, kiedy z 4 par dżinsów, które przymierzałam w lumpeksie w Canberrze (przypominam, że w użyteczne pamiątki z podróży umiem jak nikt), wybrałam nie obcisłe rurki, tylko luźne gacie na gumce, z pieluchą (!) w kroku.

5 dni później obudziłam się w środku nocy z czerwoną żarówką zapaloną w głowie – zaraz, czy obrzmiałe piersi nie są jednym z pierwszych objawów ciąży?
Zaraz, czy moje piersi nie ciągną mnie do ziemi już od ponad tygodnia?

Tydzień później na imprezie piłam już tylko wino bezalkoholowe.

Zdarzało mi się już w życiu robić testy ciążowe, ale raczej z niezobowiązującym nastawieniem, “raczej fałszywy alarm ale sprawdzę bo jutro pijemy”. Miewałam już problemy hormonalne, na które lekarze rozkładali ręce. Plany zdrowotne na najbliższe sezony zakładały, że w 2019 się zobaczy, a 2020 to będzie rok leczenia niepłodności (i rejsu na Antarktydę…).

Do tego czasu nasze podejście do zajścia streszczało się w: jak będzie, to będzie (najlepiej tak, żeby dało się rodzicielstwo wpasować bezszwowo pomiędzy Antarktydę 2020, a epicki wielomiesięczny road trip po Europie). W innym razie – jak nie będzie, to nie będzie. Dziecko nie matura, nie trzeba go zrobić.


I trymestr ciąży – trzeba znać objawy, że móc sobie je wmawiać

Przed zrobieniem testu byłam zdrowa. Po zrobieniu testu (= naczytaniu się o objawach wczesnej ciąży) – jak ręką dodał: stan podgorączkowy, bóle brzucha, odłączenie zasilania. Trzeba znać objawy, żeby je sobie wmawiać:

Mdłości? Niby zapach kibla o poranku nie jest warunkiem zdania ciąży na szóstkę, ale byłam przekonana, że jeśli kogoś ma trafić, to trafi mnie. Tymczasem trafiło, ale miało litość: mdłości były faktycznie poranne (dopołudniowe) i nie zatruwały życia – co najwyżej lekko je podtruwały. Jak tlenek węgla, ale przy otwartym oknie.

Zapachy? Zgodnie z prawem Murphy’ego obstawiałam, że przestanę mieć ochotę na to, co najbardziej lubię pić, czyli kawę (także dlatego, że miałam na nią wykupiony abonament w osiedlowej kawiarni na najbliższe 5 miesięcy z góry). Chyba już mogę zacząć dorabiać sobie zdalnie jako Elizabeth, wróżka z Australii, bo faktycznie dni subskrypcji mijały, a ja od kawy trzymałam się z daleka. Nawet od Tomasza, który napił się kawy, trzymałam się z daleka.

Poza tym świat generalnie śmierdzi, po prostu w pierwszych tygodniach ciąży zaczęłam odczuwać to intensywniej, jak pies gończy. Jazda na rowerze przez miasto = symfonia zapachów. Czy wiesz, że każde auto emituje swój własny niepowtarzalny smród z rury wydechowej?

I najgorsze: wzmożona niechęć do działania, za to silna chęć do przepierdolenia całego dnia. Wzgórze Psów takie długie, przewracanie się z boku na bok takie kuszące. Seriale na Netflixie już takie beznadziejne, ale wolisz drążyć sobie dziurę w mózgu Renée Zellweger w What/If (taki serial, o którym nikt nie pamiętał po 3 dniach od premiery – przyp. red.) niż wyjść spod kołdry. Rozdźwięk pomiędzy tym co mogłabym zrobić, gdyby tylko mi się chciało, a tym co faktycznie robię był za duży, żeby przyjąć go na spokojnie.
Którejś niedzieli nad brzegiem łóżka usiadłam i płakałam – i tak cały dzień. I w poniedziałek rano też.
Wtedy wpadłam na genialny pomysł: przestaję ustawiać budzik, żeby spanie trwało jak najdłużej, a dzień jak najkrócej.

Tylko co jeśli to nie ciąża? Co jeśli ta zasmarkana i pod kołdrą to jestem prawdziwa ja? Czy to moja podświadomość zwolniona z łańcucha? Czy dlatego się lenię, że dostałam papiery na lenistwo?

Odpowiedź przyszła po badaniach krwi z rekordowo niskim żelazem (komisja przyznająca Guinnesa jest w trakcie prac weryfikacyjnych).

To nie ja, to anemia

W I trymestrze ciąża pozbawiła mnie wszystkiego, co lubiłam robić: nie wychodziłam spod kołdry, nie robiłam obchodu kwiatkom, żyłam instagramowym życiem ludzi, którzy na drugiej półkuli mieli lato i festiwal Malta, aż palec mnie bolał od scrollowania.
Płakałam, bo chciałam wyjść z domu. Kiedy miałam wyjść z domu, płakałam, bo nie miałam siły chodzić.
Z dziewczyny o wielu zainteresowaniach i kondycji jak dąb stałam się miękka jak bułka w supermarkecie.

Najgorsze było to uczucie, że Twoje ciało Cię zdradziło i teraz śmieje Ci się w twarz. Lubiłaś kawę? To teraz dla hecy nie będziesz jej piła przez 3 miesiące. Kilometrówka na rowerze taka imponująca? Zobacz jak to fajnie nie móc wejść na pierwsze piętro po schodach.

Miarka się przebrała, kiedy zaraziłam się przeziębieniem.
Normalny człowiek kiedy jest chory, połyka gripex, popija fervexem, ssie cholinex i po 4 dniach jest zdrowy.
Człowiek w ciąży prowadzi zaawansowane badania w wyszukiwarce, z których jednoznacznie wynika, że w pierwszym trymestrze nie wolno mu zjeść liścia sałaty, której sam nie wyhodował, a co dopiero wziąć jakieś tam leki.

A wsadźcie sobie wszyscy w dupę herbatę z cytryną i imbirem.

Dopiero im dalej w ciążę, tym lepiej

Dziecko bardziej interaktywne. Życie bardziej jak w Madrycie. Kawa znowu taka smaczna, szlaki w górach osiągalne, a na dzień przed porodem nadal mogłam schylić się po mydło pod prysznicem. Wiem, bo akurat byłam na basenie.

I tylko im brzuch większy, tym więcej wątpliwości (ominous music).

Na kolejne trymestry zapraszam do kolejnych odcinków trylogii ciążowej. Będzie się działo, a na samym końcu wydarzy się nieoczekiwany zwrot akcji!

Written by Nieśmigielska - 03/02/2020